Dziś przed nami cały dzień dzień jazdy autobusem. Przejeżdżamy przez wioski i miasta, obserwujemy ludzi i ich życie. Wpatrujemy się w ludzkie twarze – uśmiechnięte i smutne, czyste i zakurzone, zniszczone i zmęczone życiem… mija kilometr za kilometrem
Po uciążliwej jeździe po drogach indyjskich, gdzie autobus może rozpędzić się raptem do około 80 km/g, po wybojach, po mijankach z adrenaliną docieramy do hotelu w Varanasi. Wieczorem Oskar zaprowadza nas do centrum handlowego. Przyzwyczajeni do ulicznych straganów, małych sklepików przeżywamy szok, bo centrum okazało się być nowoczesne, czyste czyli takie jak u nas. Po spacerze po nim stwierdziliśmy jednak, że 95% sklepików jest z rzeczami męskimi J. Potem poszliśmy do Mc Donalda na jakiegoś pikantnego indyjskiego hamburgera. Smaczny :)
Prześlij komentarz