Nasza indyjska przygoda rozpoczęła się o godz. 13.15. O tej godzinie wylecieliśmy z Warszawy samolotem Finnair. Udaliśmy się najpierw do Helsinek by tam przesiąść się. Samolot wyglądał na nowy, lot był spokojny. Podczas lotu dostaliśmy po kanapce, a do picia była herbata, kawa, soki, woda i wino. Na miejsce dolecieliśmy około 14.30. Zanim wylądowaliśmy podziwialiśmy Norwegię z góry. Wyglądała na smutny kraj, porośnięty lasami i przykryty śniegiem. Samo lotnisko jest dość spore, ale wyglądało na jakieś senne. Przestawiliśmy zegarki na 15.30. Następny samolot mieliśmy o 20.05. Czasu było jeszcze dużo. Rozpoczęliśmy zwiedzanie lotniska. Krążyliśmy po sklepikach, ale nic nie kupiliśmy, bo ceny były bardzo wysokie. Co jakiś czas nawoływano przez mikrofony zagubionych chińczyków czy tam japończyków. Zbiórka była o 19.00 ponieważ już bagaże zostały oddane w Warszawie, a tu tylko czekała nas odprawa paszportowa. Czas wlókł się, a że lotnisko nie było duże więc już po godzinie mieliśmy „zwiedzone” wszystkie sklepiki bardzo dokładnie. Rozłożyliśmy się na ławce, wyjęliśmy książki do poczytania i oczekiwaliśmy na nasz lot. Paweł nie mógł wysiedzieć i znów poszedł na „zwiedzanie sklepów”. Wrócił z bardzo zadowoloną mina, bo udało mu się kupić tanio 2 wafle a 3 dostał gratis J. Ile można jeść wafle więc znów nastała nuda. Ksiązki, gazety i pierwsze obserwacje współtowarzyszy. W końcu nadeszła godzina 19.00. Szybka odprawa i wystartowaliśmy o godz. 20.05. Samolot duży, wygodny i nowoczesny. Na siedzeniach u każdego leżały koc i poduszka, a w kieszeni w siedzeniu była wetknięta mała butelka wody. Jednym słowem luksus. Lot trwał 6 godz. i 15 min. Podczas lotu podano nam późny obiad ( bo przecież już było po 20.00 ), a nad ranem śniadanie. Kawa, herbata, soki i wino oczywiście były dostępne cały czas. Puszczono 2 filmy, jeden zachodni, a drugi skoro lecieliśmy do Indii to oczywiście z Bollywood.
Prześlij komentarz