Przed wyjazdem do Katmandu dostaliśmy od obsługi hotelu szaliczki na szyje. Oznacza to, że odwiedziło się miejsce Buddy. Potem jeszcze szybko skoczylismy na dach hotelu by zobaczyć jeszcze raz Himalaje.
Ruszyliśmy w strone stolicy Nepalu – Katmandu. Dziś urodziny Pawła. Od nas dostał wcześniej wybrany młynek, a gdy autobus ruszył zaśpiewano mu „sto lat”. Dostał upominek od grupy.
Widoki za szybą autobusu były dla nas piękne, egzotyczne. Co chwilę zmieniały się, a to pola ryżowe, wioski, jakieś miasteczka, strome przepaście, drogi zniszczone przez monsuny itd.
W jednym z miasteczek, w którym zatrzymalismy się odbywał się mini targ warzywny.
Na innym postoju zatrzymalismy się przy jakiejś szkole. Dzieci pozowały nam do zdjęć stojąc na baczność :)))
Po drodze trafił nam się też korek, ale spowodowany był on jakims wypadkiem. Jakiś ciężarowy samochód wisiał prawie nad przepaścią.
Wieczorem dojechaliśmy do Katmandu. Tu pożegnaliśmy się z naszym kierowcą Sikhiem i jego pomocniekiem Menosem. Wracali oni do Delhi. My udaliśmy się do pokoi, w których jak to w Nepalu nie było prądu. Prąd miał być właczony o 4.0 nad ranem. Ponieważ było zimno zrobiliśmy sobie 1,5 godzinną drzemkę.
Dzis urodziny Pawła. Rano dostał od nas wybrany przez siebie prezent :)))) Na kolacji rozlał wszystkim nepalski rum i odśpiewano mu „sto lat”. Gdy kolacje prawie już wszyscy skończyli to kelner wniósł tort z napisem „Happy Birthday Mr ...... Pawel”. Wow! ale niespodzianka, o której wiedzieli tylko pilotka i Oskar. Paweł zdmuchnął świeczkę i ukroił pierwszy kawałek tortu. Resztę pokroił kelner i rozniósł dla wszystkich. Gdy wszyscy rozeszli się zostaliśmy my, Mirek i Oskar na pogawędkę. Potem postanowiliśmy iść na wieczorny spacer oczywiście po sklepikach. I tak nam minął kolejny dzień.
Prześlij komentarz