Kanczanaburi 15.10.2010 (Tajlandia)

Dziś będzie mało zwiedzania, a za to dużo czasu w samochodzie. Rankiem idziemy zrobić jeszcze trochę zdjęć. 

Basen przy domkach na tratwie :))


Potem pyszne śniadanie


i ruszamy.  Przejeżdżając obok elektrowni wodnej skręcamy do niej. Wstęp jest zabroniony, ale może nas wpuszczą. Wpuścili J.  Kiedyś te tereny były zalewane przez rzekę więc król kazał wybudować tame.  Fajne widoki tym bardziej, że mało kto je z turystów ogląda J.


Odpalamy samochód



i jedziemy do Parku Erewan. Po drodze znów nieznany nam znak „uwaga słonie”. Niestety słoni nie było.


Park Erewan został założony w 1975r. Główną atrakcją parku są 7 stopniowe wodospady Erewan. Uznawane są one za najpiękniejsze w Tajlandii. Najpierw ścieżką ,


a potem pokonując skalne progi zmierzamy do wodospadu Erewan.



Docieramy najpierw do małego wodospadu.


Potem droga robi się trudniejsza, bardziej stroma. Docieramy do drugiego większego.


W końcu dochodzimy do dużego wodospadu. Piękny. Można się tu kąpać.  W wodzie widać mnóstwo ryb. 


Wracając mijamy grupę Rosjan. Dużo osób idzie w kostiumach kąpielowych i na boso. Jak oni bez butów po tych kamieniach dojdą? … powodzenia J.
Schodząc przystajemy na chwilę przy tablicy przy wejściu i … o kurka! Ale z nas gapy! Dalej były następne wodospady. No trudno, nie będziemy już wracać.


Za to wracamy do Kanczanaburi. Udajemy się tu do interaktywnego Muzeum Kolei Tajsko-Birmańskiej.  Jest w nim wiele makiet, schematów pokazujących fragmenty linii, ich budowę, tereny obozów. W muzeum pokazane są tez oryginalne przedmioty z czasu budowy. Wyświetlane są krótkie filmy o budowie kolei. Wystawa dzieli się na 9 części: wprowadzenie, projektowanie i konstrukcja linii, geografia linii, życie w obozach, mini kino, śmierć w obozach, funkcjonowanie gotowej linii, bombardowanie i zniszczenie linii oraz linia po wojnie. Wszystko to robi naprawdę duże wrażenie. Zdjęć w środku nie można było robić, sfotografowałam więc tylko księgę gości przy wyjściu.




Naprzeciwko muzeum znajduje się cmentarz około 7000 aliantów, którzy zginęli przy budowie „kolei śmierci”. Na przystrzyżonym trawniku, proste kamienne tablice ułożone są w równych rzędach.


Niestety musimy wracać, bo dużo kilometrów przed nami. W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy czadi Pra Patom w Nakon Patom.  Została ona zbudowana w VI wieku, ale obecną kopułę nadbudował w XI wieku król kmerski. Świątynia jest najwyższą na świecie budowlą buddyjską, mierzy 127m wysokości.


Ponieważ deszcz tak się rozpadał, że i parasole nam nie wytrzymują robimy zdjęcia tylko z zewnątrz i wracamy biegiem do samochodu.

W Bangkoku idziemy jeszcze na bazar Pat Pong kupić małe upominki. 


A jutro wybywamy znów poza Bangkok, a potem do innego hotelu.
Kategoria:
0 Responses

Prześlij komentarz